Dotarła do nas informacja, że w australijskim mieście Hobart otwarto Museum of Old and New Art. Informację podajemy z kilkumiesięcznym opóźnieniem, ale też nie o samym muzeum chcemy pisać. Bo, gdy tylko usłyszeliśmy, że Tasmańczycy dorobili się pierwszej poważnej prywatnej instytucji sztuki, zaczęliśmy się zastanawiać ile podobnych obiektów jest w Polsce. Z obliczeń wyszło nam, że nie ma ani jednego.
Oczywiście mamy sporo prywatnych galerii, ale prywatnego muzuem sztuki z prawdziwego zdarzenia już nie. Brak też galerii, które choć prywatne mogą udanie konkurować programem z największymi państwowymi jednostkami. Od razu zaczęliśmy liczyć w ilu prywatnych muzeach i znaczących niesprzedażowych galeriach na świecie byliśmy. I wyszło nam, że w wielu. W Berlinie jest choćby Hamburger Bahnhof, w Stambule Istanbul Modern, w Kijowie Pinchuk Art Centre.
Problemem nie jest fakt, że ktoś ma, a my nie. Ważniejsze wydaje się pytanie, czemu tak wielka przepaść dzieli nas od – często bliskich – sąsiadów. W samej czeskiej Pradze mieszczą się trzy prywatne muzea. Najsłynniejsze z nich, to Mucha Museum poświęcone Alfonsowi Musze. Część zbiorów placówki mogliśmy zresztą oglądać w warszawskim Muzeum Narodowym kilka lat temu. Jest także DOX (na zdjęciu) w starej fabryce w Holeszowicach. Ogromna przestrzeń poświęcona sztuce współczesnej, ale też designowi, gdzie gościły m.in. prace braci Chapman i pierwsza retrospektywna wystawa Josefa Kaplickiego. W końcu w Pradze mieści się też Museum Kampa posiadające niezłe zbiory środkowoeuropejskiej sztuki XX wieku. Oczywiście każda z wymienionych placówek ma swoją historię, donatorów, czasem ich kolekcje zbierane były przez kilkadziesiąt lat.
W krajach rozwijających się, których państwowe instytucje sztuki kuleją, prywatne muzea czy niesprzedażowe galerie potrafią odgrywać znaczącą, misyjną i edukacyjną rolę. Muzeum Muchy prezentuje największy na świecie zbiór prac tego secesyjnego artysty, ale też na nowo odkryło go dla Czechów. DOX i Kampa organizują wystawy, których mogłaby im pozazdrościć praska Galeria Narodowa. Pinchuk Art Centre w Kijowie rozpoczęło poważną debatę o sztuce współczesnej na Ukrainie, a Garage CCC w Moskwie sprowadza artystów, których prace do tej pory były Rosjanom nieznane. Wymieniać można by jeszcze długo.
Czemu podobnych zjawisk nie ma w Polsce? Powodów jest wiele od uwarunkowań historycznych po brak tradycji kolekcjonowania. Co jednak z nową klasą kolekcjonerów, o których trąbią co i rusz media. Poznamy wreszcie ich mitycznie wielkie kolekcje? Mamy nadzieję, że faktycznie będzie co pokazywać.