Social media miały być oazą demokracji i liberalizmu. Wielokrotnie podkreśla się rolę jaką odegrały w wydarzeniach natury społeczno-politycznej, choćby w komunikowaniu się uczestników protestów w Egipcie i Tunezji. Wydawałoby się, że social media są wolnym od cenzury środkiem przekazu. Nic bardziej mylnego. Wolność kończy się w nich tam, gdzie zaczyna się sztuka.
Cenzorzy z Facebooka ostro zabrali się za nieobyczajne według nich dzieła. Ich purytanizm nie jest dziś już śmieszny czy kuriozalny, staje się niebezpieczny. Kopenhaski artysta Frode Steinicke postanowił umieścić na swoim profilu zdjęcie „Pochodzenia świata” Gustava Courbeta. Dzieło znajduje się w jednym z najważniejszych galerii Francji, paryskim Musee d’Orsay. Na obrazie widać nagą kobietę, jej twarz jest zasłonięta, a na pierwszym planie ukazuje się łono sportretowanej. Wielkie dzieło realizmu według administratorów Facebooka złamało standardy przyzwoitości. Obraz z 1866 roku stał się w 2011 roku zbyt odważny.
Na reakcję twórców nie trzeba było długo czekać. Stanęli murem za Frode Steinicke i tym samym wolnością sztuki w internecie. Pisarz Luc Wouters postanowił zaprotestować zamieniając swoje profilowe zdjęcie na reprodukcję „Pogodzenia świata”. Co na to Facebook? Zablokował konto Woutersa.
W połowie lutego amerykańska prasa donosiła o sprawie New York Academy of Art. Uczelnia otrzymała informację, że zamieszczone przez nią materiały naruszają zasady regulaminu i powinny zostać usunięte. Poszło o obraz Stevena Assaela, malarza i wykładowcy New York Academy of Art. Praca przedstawia kobietę z odsłoniętymi piersiami. Uczelnia postanowiła walczyć. I wygrała. Gęsto musiał tłumaczyć się rzecznik Facebooka, który dowodził, że chodzi o zwykłą pomyłkę człowieka. Problem w tym, że pomyłek tego typu jest więcej.
„Female Figure, Pregnant” Daniela Spricka, malarza z Glenwood Springs w stanie Kolorado zostało uznane za nieobyczajne w zeszłym roku. To olejny portret nagiej kobiety. Żadna pornografia, zwykły akt. Sprick stwierdził, że z Facebookiem walczyć mu się nie chce i galerię swoich prac przeniósł na www.openmuseum.org. Artyści nigdy nie przepadali za cenzorami. I chyba czas, żeby Mark Zuckerberg i jego podwładni sobie to uświadomili.