Monthly Archives: Kwiecień 2014

Baśń o 177 prywatnych muzeach – kultura, biznes i filantropia w Turcji

Gdy spojrzy się w encyklopedyczne biografie największych tureckich biznesmenów przy niemal połowie nazwisk pojawia się podobna formułka: „przedsiębiorca, filantrop, kolekcjoner sztuki”. Gdy zajrzy się do statystyk muzealnych tureckiego Ministerstwa Kultury i Turystyki można w nich wyczytać, że podlega mu 99 państwowych muzeów, natomiast tych, które mu nie podlegają – niezależnych finansowo i administracyjnie jest aż 177. Nie uwzględniając prywatnych kolekcji sztuki, których rok temu naliczono 1204. Ten turecki fenomen jest tym większy, że rozpoczął się niedawno, zaledwie trzy dekady temu, a dziś osiągnął niespotykane na świecie rozmiary. Ważne, że nie chodzi wyłącznie o ilość, ale także, a nawet przede wszystkim, poziom prywatnych instytucji sztuki. Duża cześć prywatnych muzeów to instytucje na najwyższym światowym poziomie, z którymi współpracę chętnie podejmują Tate czy Luwr.

sakip

Jedna z licznych wycieczek szkolnych w Sakip Sabancı Müzesi, fot. Business & Culture

Gdyby porównać historię polskiego i tureckiego muzealnictwa, to należałoby powiedzieć, że to drugie niemal jej nie ma. W 1920 roku w Turcji funkcjonowały raptem cztery muzea: Asar-ı Atika Müzesi (Muzeum Archeologiczne), Evkaf-ı Islamiye Müzesi (Muzeum Islamskie), Askerî Müze (Muzeum Militarne) oraz Müze-i Humayun (Muzeum Imperium Ottomańskiego). Trzy pierwsze działały w Stambule, czwarte miało oddziały w kilku anatolijskich miejscowościach. Żadne nie było muzeum sztuki sensu stricto, choć w każdym można było znaleźć jej elementy. Tureckie muzealnictwo narodziło się dopiero za czasów Atatürka, wraz z powołaniem do życia Republiki. Druga ważna fala nadeszła dla niego w latach 80, gdy po raz pierwszy właściciele wielkich holdingów, ale i mniejsi przedsiębiorcy, zaczęli otwierać własne muzea.

sandberk

Sadberk Hanım Müzesi, fot. Sadberk Hanım Müzesi/Vehbi Koç Foundation

Sadberk Hanım Müzesi było pierwsze. Zostało założone przez Vehbiego Koça, najbogatszego ówcześnie Turka. W ottomańskiej willi nad Bosforem znalazły się imponujące zbiory anatolijskiej sztuki, antyków, dzieł stworzonych nawet sześc tysięcy lat przed Chrystusem. Do dziś bardzo wpływowa rodzina Koç podejmuje wiele działań związanych z kulturą. Jednak to pierwsze dało przykład setkom innych tureckich przedsiębiorców. Mimo globalnego kryzysu, który uderzył także w założone w Turcji – dziś już międzynarodowe firmy – dynamika tworzenia prywatnych muzeów nie maleje. W 2009 roku w Stambule funkcjonowało 40 prywatnych muzeów, w roku 2013 – 43, w Ankarze liczba wzrosła z 31 do 34, w Izmirze z 8 do 11. Oficjalne statystyki Ministerstwa Kultury i Turystki podają, że w ciągu ostatnich trzech lat Turcy pozyskali z zagranicy 4138 dzieł sztuki.

Imponuje nie tylko skala zaangażowania sektora prywatnego we wspieranie sztuki, ale też sposób działania prywatnych instytucji. Wiele z nich zyskało międzynarodową sławę i liczną publiczność. To właśnie prywatna instytucja jest dziś najchętniej odwiedzanym tureckim muzeum. Yerebatan Sarnıcı czyli Cysterna Bazyliki to największa ze starożytnych cystern położonych w podziemiach miasta. W roku 2012 muzeum odwiedziło ponad 1,8 miliona osób. Prywatne muzea sztuki pozostają w tyle, ale i tak notują bardziej niż przyzwoite wyniki. Istanbul Modern to drugie w kraju najchętniej odwiedzane prywatne muzeum. Przyciągnęło ponad 665 tys. odwiedzających, z czego turyści stanowią według różnych szacunków od 30 do 50 procent. Wynik blednie przy liczbie odwiedzających Tate Modern (ponad 5 milionów rocznie). Jednak w porównaniu z muzeami i galeriami sztuki w Polsce robi już wrażenie. Wiodące stołeczne instytucje sztuki współczesnej rocznie odwiedza 200-300 tysięcy osób. Kolejne na tureckim podium znalazły się Miniaturk z ponad 530 tysiącami odwiedzających rocznie, Somuncu Baba Müzesi z 485 tysiącami oraz Sakip Sabanci Müzesi z 253 tysiącami.

IstanbulModern

Istanbul Modern i okolice dawnej przemysłowej dzielnicy, fot. DJ Hoogerdijk/Flickr.com (CC BY-ND 2.0)

Warto jednak wrócić do Istanbul Modern, które choć założone dopiero w 2004 roku zyskało już niemałą światową sławę. Położone w dawnych dokach nad Bosforem przyczyniło się znacznie nie tylko do popularyzacji sztuki współczesnej, ale i kulturalnego rozkręcenia podupadłej dzielnicy Karaköy. Równie ciekawa co historia instytucji jest też opowieść o rodzinie, która powołała ją do życia. Na pomysł założenia Istanbul Modern wpadło trzecie pokolenie biznesowego klanu założonego przez Süleymana Ferit Eczacıbaşıego, zdolnego farmaceutę-przedsiębiorcę. Jego syn Nejat F. Eczacıbaşı w 1954 został współfundatorem Wydziału Biznesu na Uniwersytecie Stambulskim, pełnił funkcję pierwszego prezydenta Turkish Educational Foundation, założył Istanbul Foundation for Culture and the Arts oraz Dr. Nejat F. Eczacıbaşı Foundation. Ostatnia skupiała się na stypendiach dla utalentowanych muzyków, filmowców i artystów oraz sponsorowaniu publicznych szkół oraz instytutów naukowych. Holding rodziny Eczacıbaşı działa w kilkudziesięciu branżach, produkuje m.in. sprzęt sanitarny, leki i oprogramowanie, sprzedaje ubezpieczenia i mieszkania, inwestuje w nowe technologie. Niemal w każdej poświęconej doktorowi Nejatowi nocie biograficznej można przeczytać, że często powtarzał swoim rozmówcom: „Sens życia można najlepiej zrozumieć za pomocą sztuki. Wartości, które najbardziej wywyższają ludzkość to kultura i sztuka”. Istanbul Modern posiada dużą kolekcję sztuki współczesnej z Turcji i regionu. Jej kolejne odsłony można oglądać w części przestrzeni wystawowych. Organizuje też wiele wystaw czasowych. Aktualnie można oglądać ekspozycję poświęconą najnowszej sztuce z Turcji i regionów sąsiedzkich – Bałkanów, Kaukazu i Bliskiego Wschodu.

pera

Pera Müzesi, fot. Luna/Flickr.com (CC BY-SA 3.0)

Skąd bierze się fenomen zainteresowania tureckiego biznesu sztuką próbuje tłumaczyć w najnowszym numerze kwartalnika „Herito” Özalp Birol, dyrektor jednej z najważniejszych w kraju prywatnych organizacji zajmujących się sztuką – Suna and İnan Kıraç Foundation. – Są niezwykle świadomi znaczenia znaczenia i prestiżu – zarówno w kręgach międzynarodowych, jak i w samej Turcji – wynikających z posiadania znaczącej kolekcji dzieł sztuki i otwarcia kompetentnej instytucji z niej związanej. (…) Z zadowoleniem zauważamy, że z każdym dniem prestiżowe instytucje ze świata biznesu kładą większy nacisk na kulturę i wydarzenia artystyczne, podejmując coraz cenniejsze inicjatywy i przydzielając środki na ich wdrożenie – tłumaczy Birol. Zanim został szefem założonej w 2003 roku Suna and İnan Kıraç Foundation przez wiele lat zajmował się sprzedażą i marketingiem, a później także zarządzaniem komercyjnymi markami, pracował m.in. dla Unilever, Nestle i grupy finansowej Yapı Kredi. Fundacja, którą kieruje podejmuje wiele działań z zakresu kultury i nauki. Sfinalizowała powstanie w Stambule wspólnego instytutu badawczego uniwersytetów Harvarda i Boğaziçi, doprowadziła do zdigitalizowania 20 tysięcy cennych ottomańskich manuskryptów.

Ale perłą w koronie Suna and İnan Kıraç Foundation jest Pera Müzesi. Założona w 2005 roku instytucja mieści się w dawnym hotelu Bristol, imponującym budynku w dzielnicy Beyoğlu. W stałej kolekcji znajduje się starożytna anatolijska sztuka, orientalne malarstwo XVII, XVIII i XIX wieku oraz ottomańska i turecka ceramika. Wszystkie prace pochodzą z bogatej, liczącej ponad 20 tysięcy obiektów kolekcji Suny Kıraç (jest córką Vehbiego Koça) i jej męża. Muzeum organizuje też ekspozycje artystów współczesnych, w tym roku m.in. Stephena Chambersa oraz Andy’ego Warhola. Posiada też bogaty program filmowy, nie tylko związany ze sztuką. Wystawy czasowe potrafi odwiedzić nawet 150 tysięcy osób w czasie ich 3-4 miesięcznego trwania. Özalp Birol zwraca uwagę, że muzeum szczególny nacisk kładzie na edukację młodego odbiorcy. Pera Müzesi codziennie odwiedzają dwie zorganizowane grupy szkolne, co daje rocznie 8-10 tysięcy osób. Wstęp dla nich jest darmowy, w przypadku weekendowych zajęć edukacyjnych dla rodzin opłata jest symboliczna i ma pokryć jedynie koszt materiałów wykorzystanych w trakcie warsztatów.

Sakip2

Sakip Sabancı Müzesi, zabytkowa część kompleksu muzealnego, fot. Business & Culture

Mówiąc o prywatnych tureckich instytucjach sztuki trudno nie wspomnieć o Sakip Sabancı Müzesi. Urodzony w rodzinie handlarzy bawełną Sakip Sabancı uchodził za najbarwniejszą i najbardziej lubianą postać tureckiego biznesu ostatnich dekad. Sprowadził nad Bosfor wiele międzynarodowych marek, m.in. sieć Hilton, BNP Paribas i Carrefoura. Sabancı Holding (na tureckich ulicach trudno nie zauważyć przy logotypach wielu globalnych marek charakterystycznych liter „SA” umieszczonych w dwóch niebieskich kołach) to ponad sześćdziesiąt różnych firm. Sabancı mawiał, że jest zły, gdy nazywa się go tylko bogatym, jest szczęśliwy ze swojej hojności. W 1974 roku powstała Sabancı Foundation utrzymująca do dziś ponad 120 ośrodków zdrowia, szkół i centrów kultury. W 1999 roku biznesmen założył Uniwersytet Sabancı. W końcu, dwa lata przed śmiercią, powołał do życia Sakıp Sabancı Müzesi. Na jego stałą kolekcję składa się unikatowy zbiór dawnej sztuki regionu, według wielu najcenniejszy na świecie – 320 ottomańskich i tureckich obrazów oraz ponad 400 przykładów ottomańskiej kaligrafii. Ale w muzeum regularnie odbywają się też wystawy czasowe. Aktualnie trwa „600th Anniversary of Turkish – Polish Relations”. W tym roku można było zobaczyć złożoną z kilkudziesięciu prac ekspozycję dzieł wybitnego brytyjsko-indyjskiego rzeźbiarza Anisha Kapoora. W poprzednich latach Sakıp Sabancı Müzesi gościło imponujące wystawy Picassa, Rodina, Beuysa, Daliego i Rembrandta. Muzeum ściąga do siebie ekspozycje z Victoria and Albert Museum czy Luwru, Przy okazji prowadzi jedną z najlepszych w mieście restauracji, którą dowodzi Peter Gordon, znany nowozelandzki szef kuchni. Placówkę odwiedza rocznie ponad 250 tysięcy osób, znajduje się ono na osiemnastym miejscu najchętniej odwiedzanych muzeów w Turcji. Mimo że wymaga od zwiedzającego nawet godzinnej podróży z centrum miasta – położone jest w urokliwej willi w odległej od śródmieścia, zielonej dzielnicy Emirgan.

Turecki przykład obala często przywoływany w Polsce argument, że na wsparcie prywatnych firm kultura nie może liczyć, ponieważ kraj nad Wisłą, to nie Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone, gdzie tradycje filantropii czy sponsoringu są dużo dłuższe, a społeczeństwa bardziej wyedukowane kulturalnie. Turcja to przykład, że sztuka w prywatnych rękach może przyczynić się do rozwoju całego społeczeństwa. I nie tylko. – Wzrost liczby muzeów finansowanych z prywatnych środków, ich interesujące wystawy i towarzyszące im kulturalne czy artystyczne wydarzenia wpłynęły na państwowe muzea i władze. Rozważają one wystawiane swoich cennych kolekcji z zastosowaniem nowoczesnych metod ekspozycyjnych, aby zwiększyć zainteresowanie i liczbę odwiedzających – zauważa Özalp Birol.

[MF]

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized