„Wrocław stolicą kultury. Setki milionów na odgrzewane kotlety” – napisał portal Money.pl. Na blogu Krytyki Politycznej nad zwycięstwem Wrocławia wyzłośliwia się Jaś Kapela, publicysta i początkujący pisarz. „Tylko trochę smutno, że arogancka natura wygrała konkurs na stolicę kultury” – twierdzi Kapela. Wrocław obrywa ze wszystkich stron. Obrywa też minister kultury, Bogdan Zdrojewski. Głównie dlatego, że sam pochodzi z Wrocławia, a nawet piastował w mieście funkcję prezydenta.
Badania DNA Miasta wskazały jeszcze przed rozstrzygnięciem, że liczyć powinno się dwóch kandydatów – Lublin i Gdańsk, bo to ”miasta, dla których ESK nie jest tylko kolejnym konkursem, lecz elementem szerszej wizji strategicznej”. „Niestety, propozycja Wrocławia wypadła przy nich bardzo blado. Prezydent stolicy Dolnego Śląska Rafał Dutkiewicz dostanie równowartość blisko 6 mln zł od Komisji Europejskiej, choć nie zaproponował nic nowatorskiego” – twierdzą dziennikarze portalu Money.pl. A i swoje trzy grosze dorzucił Kamil Durczok w felietonie opublikowanym przez katowicką „Gazetę Wyborczą”.
Nie ma wątpliwości, że gdyby wygrała Warszawa, Lublin czy Gdańsk także pojawiłaby się krytyka. Lublin w końcu zamiast kupować drogie reklamy w czołowym polskim dzienniku mógł inwestować w teatry. Warszawa nie powinna być stolicą kultury, bo jest zwykłą stolicą i wystarczy. A Gdańsk, wiadomo, nie powinien dostać tytułu ESK 2016, bo z Trójmiasta pochodzi premier.
Wrocław od lat inwestuje w kulturę. Zarówno w festiwale, jak i kulturalną infrastrukturę. Do miasta ściągnięto najważniejszy polski festiwal filmowy Nowe Horyzonty, zbudowano od podstaw unikatowy Brave Festival, pięknie rozwija się Avant Art Festival. Buduje się Narodowe Forum Muzyki i Muzeum Sztuki Współczesnej (w planach wygląda fenomenalnie). A jeszcze w tym roku czeka nas Europejski Kongres Kultury, wydarzenie bez precedensu, choć będzie można je ocenić dopiero po jego zakończeniu. To tylko kilka przykładów z przemyślanych kulturalnych działań Wrocławia. I to prawda, temu miastu nie trzeba tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Ale nie dlatego, że mu się nie należy. Po prostu Wrocław i tak ma przemyślaną strategię rozwoju kultury.
Być może tytuł ESK 2016 faktycznie dałby większy impuls dla rozwoju Lublina czy Katowic. Być może aplikacje tych miast były lepsze. Jednak atakowanie Wrocławia nie wydaje się być uzasadnione. To nie jest kontrowersyjna decyzja. Może jest nawet zbyt zachowawcza.
Najważniejsze jest to, co wydarzy się w najbliższym czasie w pozostałych kandydackich miastach. Pamiętamy obietnice kandydatów z poprzedniego etapu. Zapewniano, że odpadnięcie z konkursu nie powstrzyma miast przed inwestowaniem w kulturę. Niestety większość z nich powstrzymała. Na papierze były ambitne projekty, skończyło się na festynach z kiełbaskami. „Najważniejszy jest potencjał dobrej energii, którą uwolniła rywalizacja o tytuł ESK 2016. Nie wygraliśmy tytułu ale strategię i działania opisane w aplikacji i tak będziemy realizować” – zapewnia prezydent Gdańska. Innym miastom-kandydatom życzymy podobnych prezydentów. I spełnienia obietnic.