Minister Kultury, Poprozrywki i Dziedzictwa Narodowego

Prezydent podpisał dziś budżet państwa. Wielu szefów resortów musiało zaciskać pasa. Minister Kultury tryska jednak optymizmem i kreśli świetlaną przyszłość przed polską kulturą. – Rok 2011 będzie fenomenalny – oceniał Bogdan Zdrojewski kilka tygodni temu.

Budżet ministerstwa jest prawie o 7 proc. wyższy niż w roku ubiegłym. Nie dotknęły go oszczędności. Jednak artyści wciąż narzekają na dziury w budżetach swoich instytucji. – Oczywiście zawsze jest tak, że pieniędzy mogłoby być więcej – mówi „Dziennikowi GP” Beata Chmiel z inicjatywy Obywatele Kultury i podkreśla niechlubną statystykę, według której Polska znajduje się na przedostatnim miejscu w UE w wydatkach na kulturę.


I tu minister Zdrojewski powinien stracić humor. Bo nie tylko chodzi o to, żeby w skarbcu było pełno, ale żeby te pieniądze mądrze wydawać. A tak wciąż jeszcze nie jest. 170 mln złotych na Rok Chopinowski nie okazało się zbyt dobrą inwestycją. Owoce obchodów są zbyt małe, by odtrąbić sukces. Minister cieszy się, że unijnego Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko w roku 2011 sfinansowane ma zostać otwarcie wyremontowanej Opery Leśnej w Sopocie i Muzeum Piosenki Polskiej w Opolu wraz z amfiteatrem. Tylko, czy to ma coś wspólnego z kulturą? Bogdan Zdrojewski musi chyba zmienić wizytówki. Minister Kultury, Poprozrywki i Dziedzictwa Narodowego byłyby adekwatniejsze.

No i na koniec pytanie. Co zrobił, by ruszyć partnerstwo publiczno-prywatne w dziedzinie kultury. Rynkowe rozwiązania są tu potrzebne tak samo mocno jak zmiana mentalności „menedżerów kultury” osadzonych mentalnie jeszcze w dawnej epoce. Wydawanie pieniędzy w przejrzystszy sposób powinno stać się celem działalności ministra Zdrojewskiego. Większy budżet to rzecz wtórna. Ale czy rynkowe zasady konkurowania o fundusze spodobałyby się artystom?

7 Komentarzy

Filed under Uncategorized

7 responses to “Minister Kultury, Poprozrywki i Dziedzictwa Narodowego

  1. Wystarczy spojrzeć na trzy kwestie. Po pierwsze – jakie projekty mają największe prawdopodobieństwo tego, że dostaną pieniądze. Warto przyglądnąć się na program odnośnie Polskiej Prezydencji czy promocji polskiej kultury za granicą. Wieje totalnym skansenem. Po drugie – zaangażowanie Ministerstwa w upowszechnianie znaczenia konkursu ESK: że w tym konkursie nie ma przegranych, że nie chodzi w nim o to, które miasto zorganizuje najwięcej, najbardziej spektakularnych wydarzeń i tym samym będzie najbardziej wylansowane w mediach. Po trzecie – sama nazwa Ministerstwa mówi o mentalnościowym podejściu do kultury. Czemu nie ma tak jak w UK, że jest po prostu Ministry of Culture? Krótko i na temat, a tak to znów to pachnie historyczną martyrologią i brak pewności siebie, brak progresu, patrzenia do przodu.

  2. Business&Culture

    Masz sporo racji. Jednak w wypadku promocji polskiej kultury za granicą nie zawsze skansen. Przykładem świetna promocja polskiej sztuki na Wyspach. Wielki sukces. Dużo rzeczy można wytykać. Hausner miał niezły pomysł z finansowaniem, ale ministerstwo miało odmienne zdanie. ESK to w ogóle porażka. I ze strony Ministerstwa i wielu miast. Nawet tych, które walczą dalej. A jednak Zdrojewski wydaje się być najlepszym z ministrów kultury. Jakieś pocieszenie.

  3. Wcale nie mówiłem, że prawie zawsze jest skansen. Mówiłem tutaj dokładnie o otwartych konkursach MKiDN i to, jakie projekty wygrywają. Co do promocji rodzimej sztuki na Wyspach to miałeś na myśli w ramach projektu „Polska! Year”? Co do naszych dotychczasowych ministrów kultury, to przypomina mi się artykuł w „Wyborczej” z ich wypowiedziami na temat konkursu ESK. Swoimi wypowiedziami przyznali się, że w ogóle nie wiedzą, o co w tym konkursie w ogóle chodzi.

  4. joanna

    Niestety Marcin ma rację – promocja Polski/ kultury polskiej na arenie międzynarodowej często trąci skansenem i nieznajomością realiów rynku „docelowego” przez pomysłodawców. Dobrym przykładem może być kampania „chopinowska” w Wielkiej Brytanii, w której bardzo głośno było w polskich mediach (stąd odtrąbiono ją jako wielki sukces), a którą przemilczały niemal w całości media brytyjskie (zarówno te „tradycyjne” – z nielicznymi wyjątkami – jak i social media). Komentarz może trochę off-topic, ale skoro już temat „świetnej” promocji Polski na Wyspach wypłynął, nie mogłam nie skomentować…

  5. Business&Culture

    Kampanii związanej z Chopinem w Wielkiej Brytanii nie śledziliśmy, działania związane ze sztuką w ramach „Polska! Year” i relacje w brytyjskiej prasie za to tak. Myślę, że dzięki temu polscy artyści zaistnieli mocno w świadomości galerzystów, krytyków i publiczności. Oczywiście pytanie, co z tym sukcesem się zrobi. Czy działania będą kontynuowane.

    • Za promocję polskiej kultury zagranicą odpowiada IAM, który jest finansowany z budżetu MKIDN. To jedna z najnowocześniej prowadzących marketing kultury instytucji RP. Można zarzucać różne rzeczy Potoroczynowi, ale promocję międzynarodową prowadzi rewelacyjnie.

      Zgadzam się, że MKiDN koncentruje się na bieżącej działalności operacyjnej, a nie widać jak do tej pory myślenia strategicznego, planowania długoterminowego itd. Wyjątek stanowi nowa ustawa o instytucjach kultury, która budzi kontrowersje, co jest zrozumiałe, bo właśnie burzy ustalony porządek.

      • Business&Culture

        I dlatego działania IAM chwalimy. Te, które najlepiej znany czyli z dziedziny sztuk pięknych.

        Ale gdy weszliśmy na rządową stronę http://www.prezydencjaue.gov.pl musieliśmy się naszukać, żeby znaleźć zakładkę „kultura” (odpowiedzialny za stronę jest MSZ). One nas odesłała do http://www.nina.gov.pl/prezydencja. Ale tam też niewiele.

        Do tego konkurs na pawilon. Wygrał Eliasson. Cenimy i lubimy. Ale czy prezydencja Polski nie powinna być okazją, żeby pokazać, że my też potrafimy? No bo przecież potrafimy.

Dodaj odpowiedź do Marcin Niewęgłowski Anuluj pisanie odpowiedzi